Boogeyman

„Boogeyman”: Adaptacja Kinga jako jeden z najlepszych filmów w historii

Niewiele lęków jest bardziej uniwersalnych niż strach przed potworem pod łóżkiem lub w szafie, a niewiele technik filmowych jest bardziej skutecznych niż strach przed nagłym wyskoczeniem. Te motywy łączą się – skutecznie, choć bez większej oryginalności – w filmie „Boogeyman”, luźnej adaptacji opowiadania Stephena Kinga z 1973 roku, które nosi tę samą nazwę. Scenarzyści Scott Beck i Bryan Woods, znani z przełomowego filmu „Ciche miejsce”, w którym występowały pozaziemskie istoty, wprowadzili psychologiczne i tematyczne elementy nierozwiązanej traumy w fabularnym tworze, podczas gdy reżyser Rob Savage („Dashcam”) łączy je z bogatym stylem i odważną, bystrą główną rolą granej przez gwiazdę „Yellowjackets”, Sophie Thatcher.

Thatcher wciela się w postać Sadie Harper, zamkniętej w sobie uczennicy liceum, która boryka się z niedawną śmiercią matki w wypadku samochodowym. Mimo że ojciec Sadie, Will (Chris Messina), pracuje jako terapeuta, jest zbyt pochłonięty własnym żalem, by pocieszyć ją lub jej młodszą siostrę Sawyer (Vivien Lyra Blair), która boi się ciemności. Kiedy pewien mężczyzna o imieniu Lester Billings (David Dastmalchian) niespodziewanie pojawia się w ich domu, opowiadając historie o tajemniczej śmierci swoich trójki dzieci, Will odpowiednio kontaktuje władze. Jednak zanim ci przybywają, Lester znika w szafie i pozornie popełnia samobójstwo.

Sadie jest obecna, gdy Will odkrywa ciało, ale nawet wtedy kieruje swoją córkę do doktora Wellera (LisaGay Hamilton), doradcy ds. żałoby, zamiast bezpośrednio rozmawiać z nią o jej uczuciach. Tymczasem Sawyer przekonuje się, że w mrocznych zakamarkach swojego pokoju czai się potwór, który czyha na nią, gdy gasną światła. Gdy Sadie próbuje poradzić sobie z tą złożoną serią tragedii, zaczyna mieć obsesję na punkcie szczegółów z życia Lestera Billingsa – zwłaszcza obrazów istoty z innego świata, które odkrywa w notatniku pozostawionym w biurze swojego ojca. Wkrótce przekonuje się, że istota jest prawdziwa i musi znaleźć sposób na jej pokonanie, zanim uznana zostanie ona i jej rodzina za kolejne ofiary.

Boogeyman 2023

Strata jest potężnym katalizatorem emocji, dlatego nie dziwi, że twórcy filmowi sięgają po ten temat, aby stworzyć napiętą atmosferę dla swoich historii. Jednak w ostatnich latach w horrorach rodzice zmarłych stali się bardziej nieodłączną częścią fabuły niż w czasach rozkwitu klasycznej animacji Disneya. Ten trend nie tylko wpływa na wartość artystyczną tych filmów, ale stanowi również wyzwanie, z którym scenarzyści i reżyserzy nie spotykają się wystarczająco często, by połączyć ten emocjonalny ciężar z fizycznymi lub psychologicznymi aspektami, które przynoszą katharsis. Tak powstaje Boogeyman cały film, który zaczyna jako studium rodziny borykającej się z żalem i bólem, a kończy się dosłowną walką o przetrwanie przeciwko groźnemu potworowi.

Oczywiście, nie ma w tym nic złego – można być pewnym, że młodzież będzie podekscytowana oglądając ten rozwój w kinie. Jednak w gatunku, który coraz bardziej stawia na powagę i głębsze przesłania, prosta biegłość techniczna nie wystarczy, by film osiągnął szczytowe pozycje w kanonie. Beck i Woods (współpracujący tutaj z Markiem Heymanem) jako scenarzyści udowodnili, że potrafią wykorzystać powszechne i rozpoznawalne uczucia wrażliwości i tęsknoty; Savage utrzymuje widzów na krawędzi swoich miejsc, napinając ich nerwy na każdy cień, dopóki potwór nie wyłania się z ciemności z przeraźliwym krzykiem. Wspólnie tworzą przerażającą i niepokojącą atmosferę, ale efekt ich wysiłków jest nietrwały.

To, że opierają się na podobnej mechanice budowania świata i tworzenia napięcia, dodatkowo osłabia trwały wpływ tego, co mogłoby być przerażające, gdyby potraktować to poważniej. W 1978 roku John Carpenter w swojej wersji „Boogeymana” w filmie „Halloween” doskonale rozumiał, jak przerażające jest obserwowanie, jak socjopatyczne morderstwo przenika przez spokojną, jasną codzienność przedmieść. W porównaniu do tego, Savage czerpie strach z jasnego poranka i unika oświetlenia wnętrz, chyba że chce rzucić niebezpieczne światło na postacie. Tymczasem Beck i Woods poświęcają zbyt wiele czasu na ekranie na poszukiwanie przez Sophie jednego wyjaśniającego monologu o pochodzeniu Boogeymana, zapominając o członkach rodziny Harperów, którzy nie pojawiają się na ekranie.

Boogeyman

Pewność siebie Savage’a za kamerą podtrzymuje intensywność filmu, choć łączność między fabułą, tematem, logiką i tonem jest delikatna. Pracując z solidnymi aktorami jak Messina i młoda Blair, Thatcher sprzedaje widzom nieprawdopodobną rzeczywistość ducha polującego na przestraszone i pogrążone w żałobie postacie. Wcielając się w członka rodziny, który najbardziej determinuje się, by opisać emocjonalne konsekwencje śmierci matki, młoda aktorka zgrabnie balansuje między desperacją a nieustraszonością, sugerując, że Sadie wierzy, że byłaby w stanie iść naprzód, gdyby tylko odkryła mitologię potwora.

Niezależnie od tego, czy prowadzi to do kontynuacji, o czym sugerują końcowe sceny, adaptacja Kinga przez Savage’a jest jednym z najlepszych filmów noszących ten tytuł, oferując przerażenie przekraczające ocenę PG-13, choć może nie wyróżnia się oryginalnością. Z drugiej strony, opowiada on o jednym z najstarszych i najbardziej rozpoznawalnych mitów ostatnich dwóch stuleci, więc dlaczego nie ożywić go dla współczesnej publiczności? Dobry, chociaż nie wybitny „Boogeyman” wyraźnie przypomina widzom, jak to jest bać się ciemności – jednak efekt ten nie utrzymuje się po zapaleniu świateł.

Dodaj komentarz