Strażnicy Galaktyki 3

Strażnicy Galaktyki Vol. 3: Najsłodsze rozstanie Marvela

Mówiąc, że Strażnicy Galaktyki Vol. 3 to najlepszy film Marvela od czasów Avengers: Koniec gry, można powiedzieć, że to stwierdzenie obciążone jest wielkimi oczekiwaniami. Jednakże, jest to film, który z pewnością zasługuje na wiele gwiazdek.

Względna rutyna wśród filmów Marvela

Od premiery Avengers: Koniec gry, w ofercie Marvela pojawiało się kilka filmów o przeciętnej jakości, takich jak Thor: Miłość i grom oraz Doktor Strange w multiwersum obłędu. Spider-Man: Bez drogi do domu, choć fantastyczny, jest współprodukcją Sony i Marvela. Studio wypuściło również kilka filmów, które spotkały się z mieszanymi opiniami, takich jak Eternals i Ant-Man i Osa: Quantumania. Wszystko to przyczyniło się do poczucia, że Marvel wpadł w pewną rutynę.

Strażnicy Galaktyki Vol. 3: Ostatni rozdział tej kosmicznej sagi

Ostatni rozdział sagi o Strażnikach Galaktyki, pod reżyserią Jamesa Gunna, emanuje pewnością siebie i emocjami, które towarzyszą tej grupie kosmicznych outsiderów przez dziewięć lat i wiele filmów. Film ten osiąga to wszystko, ignorując wspaniały szkielet Marvela.

Nowa przygoda i walka z okrutną eugeniką

Trzeci film Strażników Galaktyki, pierwszy od Vol. 2 z 2017 roku, rozpoczyna się od odbudowy. To jedyna opcja, gdy połowa istot w całym wszechświecie została zniszczona w Avengers: Wojna bez granic w 2018 roku i powróciła po pięciu latach w Avengers: Koniec gry w 2019 roku. Różne filmy Marvela i seriale Disney+ ukazują, jak postacie MCU radzą sobie z tym wydarzeniem. Clint Barton znajduje ucznia, Wanda Maximoff pogrąża się w demonicznych artefaktach, Bucky Barnes i Sam Wilson stają się braćmi, a Wilson zostaje Kapitanem Ameryką.

Strażnicy, którzy na chwilę pojawili się w Thorze: Miłość i grom w nieoczekiwanie ponurej roli, rozpoczynają budowę swojej siedziby na Knowhere – miejscu przedstawionym w pierwszym filmie, będącym ogromną kosmiczną czaszką niebiańskiego stworzenia. Po pokonaniu Thanosa i trylionach istot przechodzących między egzystencjami, Nebula, Groot, Rocket, Mantis i Drax tworzą dom dla potrzebujących.

Rocket jest głównym tematem trzeciego filmu studia Marvela o Strażnikach Galaktyki

Dwa nazwiska wyraźnie nieobecne w tym projekcie przebudowy to Peter Quill, znany jako Star-Lord (Chris Pratt), i Gamora (Zoe Saldana). Star-Lord jest fizycznie obecny ze Strażnikami na Knowhere, ale emocjonalnie jest na pustkowiu. Opłakuje Gamorę, tę, która zginęła w „Avengers: Wojna bez granic” i żyjącą teraz przemieszczoną w czasie, która powróciła w „Avengers: Koniec gry”. Ta nowa Gamora nie jest tą, którą kochał, i nie można jej znaleźć. Quill pije, aby zagłuszyć ból.

Jednak picie i depresja Star-Lorda nie są głównym wątkiem tej historii. Wielkim złem jest istota znana jako The High Evolutionary (Chukwudi Iwuji), potężny szalony naukowiec zajmujący się kosmiczną eugeniczną. The High Evolutionary genetycznie modyfikuje różne istoty – morsy, wydry, osierocone dzieci – i ma wizję stworzenia idealnej utopii. Gdy te utopie zawodzą, Wysoki Ewolucjonista zaczyna od nowa, zabijając wszystkie swoje stworzenia. Uważa to za rodzaj miłosierdzia wobec swoich niedoskonałych tworów.

Okazuje się, że Rocket i The High Evolutionary mają ze sobą powiązania, a z jakiegoś nikczemnego powodu The High Evolutionary chce teraz odzyskać Rocketa. Polowanie na Rocketa wprowadza również do walki Adama Warlocka (Will Poulter), potężnego bohatera z supermocą.

Jak zespół uratuje Rocketa w tym niekończącym się wszechświecie? Bez zdradzania zbyt wiele, w tej galaktyce, gdzie wszyscy są tak nieistotni, nic nie jest potężniejsze niż rodzina. Nie zawsze jest idealna i czasami boli, ale czy to rodzina, w której się urodziłeś, czy ta, którą znalazłeś, rodzina jest jedyną rzeczą, która ratuje nas w tym zimnym, ogromnym bezkresie.

Dzięki Bogu, to nie multiwersum

Choć to wszystko może brzmieć przesłodzone i banalne, warto zauważyć, że Strażnicy Galaktyki 3 cały film to film Marvela. Filmy Marvela i komiksy, na których są oparte, nie są tak naprawdę abstrakcyjne, przynajmniej w najlepszym wydaniu. Postacie Marvela zostały stworzone, aby opowiadać historie o przyjaźni, dobroci i uczyć dzieci, jak być lepszym dla siebie nawzajem. James Gunn, reżyser filmu, nie stronił od tego od czasu pierwszego filmu „Strażnicy Galaktyki” w 2014 roku, a teraz, dziewięć lat później, kontynuuje opowieść o tych postaciach i więziach, które je łączą.

To nie tylko ostatni film Gunna o Strażnikach Galaktyki, ale również jego ostatni film dla Marvela. Został mianowany współprzewodniczącym i dyrektorem generalnym Warner Bros., dzięki czemu stanie się wersją Kevina Feige’a z Marvela dla DC Extended Universe. Nietrudno zrozumieć, dlaczego DC chciało mu powierzyć te stanowiska; jego seria „Strażnicy Galaktyki” odniosła ogromny sukces. Ta popularność dała Gunnowi większą swobodę niż innym reżyserom w ramach Marvela. Można to zauważyć w sposobie, w jaki bawi się efektami wizualnymi.

W filmie dostajemy genetycznie zmodyfikowane, dziwacznie urocze wydry i morsy, złoczyńcę o cienkiej skórze na robotycznych modyfikacjach, kosmitów przeżuwających jedzenie dla gryzoni i mięsistą różową planetę przypominającą zwieracz. Estetyka filmu często zmienia się w obrzydliwy i lepki sposób, zawsze świadomie. Każda scena jest starannie przemyślana pod względem fizyki, wagi i skali. Sekwencje walki są jasne i odważne, a ich choreografia odpowiada tej samej filozofii.

To planeta, na której lądują Strażnicy (w skafandrach). Ma być mięsista i tłusta.

Dodaj komentarz